Ważne pytanie w życiu każdej kobiety - o która relacje mamy zadbać najpierw?
Większość małych dziewczynek marzy o księciu z bajki... Ach, ja też marzyłam o takim, lecz pewnego dnia się obudziłam z myślą ja wcale nie chce tego, nie chcę tego bajkowego życia, ono nie jest prawdziwe. Dopiero w tedy zaczęłam zrozumieć, że życie nie polega na układaniu go w bajkową historię.
Życie nie jest bajką. Przestałam myśleć o każdym napotkanym chłopaku, z którym spędziłam dłuższą chwilę, jako potencjalnym moim księciu z bajki, a zaczęła się zastanawiać, czy moja relacja z Panem Bogiem jest wystarczająca. Czy mój fundament, którym jest relacja z Panem, jest odpowiedni i wystarczający. Przecież jeszcze nawet nie miałam 18 lat, a za wszelką cenę chciałam mieć pewność, że gdzieś tam jest "mój książę". Gdy już kończyłam metę, która z marzycielki o księciu z bajki, przerodziła się w myśl: Czy tak to ma właśnie wyglądać, czy ta myśl ma się stać mantrą? Czy to jest najważniejsze?
Zawsze marzyłam by jak najszybciej wyjść za mąż... Lecz nie wiem czemu, w tedy narodziło się coś innego, nowego. Zaczęłam inaczej myśleć: Może powinnam zacząć od relacji z Bogiem, a nie od szukania potencjalnego męża? Przecież to Pan Bóg powinien być na pierwszym miejscu. W tamtym momencie zrozumiałam, że jeśli nie zacznę budować relacji z Panem, każda inna zacznie się bez pewności, że to Pan Bóg będzie tym kierował, a skończy się szybciej niż się zacznie.
Dlatego drogie Panie, czy nie powinnyśmy najpierw zatroszczyć się o relacje z Nim, a nie z nim (z Bogiem, a nie z mężczyzną) - oczywiście odpowiednią relacje. Pana jest wspaniały i dla każdej z nas przygotował cudowny plan - dla każdej inny, odpowiedni.
Wiem , że nie jest to łatwe. Wciąż jesteśmy ludźmi i nie raz możemy się pogubić po drodze, czy tez nagle stracić orientacje... Lecz jeśli tylko idziesz z Panem i chcesz by to On była twoim nawigatorem, to nawet jeśli się zgubisz On wciąż będzie z tobą i powie ci czy masz zawrócić z tej drogi, czy też jechać dalej, w którą stronę skręcić - prawo czy te drugie prawo... ;)
Sama nie raz się gubię, dużo myśli przewija się przez moją głowę, ale wiem, że zawsze mogę iść do Pana, a on mi powie co mam robić. I tak naprawdę tylko w tedy czuję się bezpieczna, gdy wiem, że podjęłam decyzję zgodna z Bożym słowem.
Bardzo mi na nim zależy, ale póki co wiem, że Pan mówi nie. O dziwo - jako buntowniczka słowa "nie" - na Jego (Boga) odmowę przystaje. Gdyż wiem, że On ma dla mnie plan idealny. Choć nie ukrywam, że nieraz jest ciężko, ale Pan jest wart by go wysłuchać...
Jeśli wam też na kimś bardzo zależy, a Pan mówi nie i on (osoba na której wam zależy) nie chce iść za Panem, módlcie się o zbawienie (nawrócenie się) tej osoby. To największa i najlepsza decyzja jaką podejmiecie, podarunkiem... że szczerze chcecie by on należał do Pana, a nie do was.
I pamiętajmy, my widzimy tylko cząstkę naszego przyszłego życia - resztę nam zasłania nasze "ja" i subiektywizm, co jest normalne gdyż jesteśmy ludźmi. Pan natomiast widzi wszystko od początku do końca i nawet jeśli się z nim nie zgadzacie, to uwierzcie... Pan nigdy was nie skrzywdzi, On nigdy nie da nam sytuacji, w której nie dałybyśmy sobie radę.
Bóg wie co robi! I chwałą mu za to.
Bądźmy Bożymi kobietami, oddanymi jemu!
Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz.