wtorek, 25 kwietnia 2017

Ograniczenia nie istnieją

 Czy ograniczenia z jakimi się zmagamy, nie są przypadkiem barierami w naszym umyśle?
Każdy strach, lęk jest jedynie kolejnym płotkiem do przeskoczenia...

 Jeszcze niedawno bałam się gdy zaczynało grzmieć bądź błyskać się, mimo, że kiedyś bardzo lubiłam patrzeć przez okno gdy różnorodne krople deszczu uderzały o okna mojego pokoju. Ten dźwięk, dźwięk uderzenia deszczu o okna połączony z grzmotami i do tego błyskawice... Och... Jak mogłam zapomnieć jakie to wspaniałe uczucie. Jak mogłam zacząć się tego bać?

  Tak samo jest z twoimi wszystkimi ograniczeniami, maja one miejsce tylko w twoim umyśle. To on rysuje granice, nad którymi ty możesz zapanować. Ty i tylko ty kierujesz swoja wyobraźnią, nikt inny. Jeśli boisz się czegoś co wcześniej lubiłeś albo stale boisz się tego samego, to twoi jedynym wyjściem jest Pan. Tylko Bóg jest silniejszy i większy niż twój, mój i każdego innego strach.

 Zaufaj Jemu, a już nigdy nie będziesz musiał/a się bać. Strach, który przeżywasz będąc Bożym dzieckiem jest inny. Mimo, że się niekiedy boję, jest to coś innego, bo cały czas wiem... Wiem, że Pan jest ze mną cały czas i cokolwiek się nie wydarzy ON cały czas będzie przy mnie. To ciąg jego planu. Ja jedyne c muszę zrobić, to przeskoczyć płotek by Bóg mógł dalej mnie używać do swojego dzieła. Jestem narzędziem w jego ręku. To jest najwspanialsze, nie muszę się martwić, bo On wie jak mnie użyć, ja tylko - albo aż niekiedy - muszę się poddać... Poddać by Bóg mógł działać.

 Kolej byś ty zrobiła lub zrobił ruch w kierunku Boga.
Poddasz mu się?


Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz?

niedziela, 23 kwietnia 2017

"... otrząsnąłem się z mojego przygnębienia..."

 Czy to jest łatwe? Czy łatwo jest wstać po upadku, otrząsnąć się z brudu, który nas przeważył?
Nie! Łatwo nie jest, ale jest to możliwe. Nie musisz tego robić sam... Po prostu poddaj się Bogu. 

 Byłam na dnie samotności, gdzie nie umiałam poukładać własnych myśli. Zgubiłam się we własnych dążeniach, w myślach, które kłębiły się bez celu. To tak jakbym chodziła po Wesołym Miasteczku wchodząc w jeno miejsce, a wychodząc z drugiego. Będąc dziewczyną z gumy - którą każdy chce oglądać, a klaunem - którego boją się dzieci, i do tego wszystkiego być sobą,  między przerwami. Te uczuci się nie kończyły, towarzyszyły mi cały czas chcąc zaimponować jednym, a drugim pokazać, że niczym się nie martwię, że opinia innych mnie nie "rusza". Bycie sobą było dodatkiem. Nigdy nie chciałam być sobą, prawie nigdy. Nie do momentu kiedy dowiedziałam się, że innym nie wystarcza, że jestem sobą. Zawsze mżyłam by być "tą", tą którą każdy zaakceptuje. Być prawie każdym... Tylko nie sobą.

 Przyszedł czas, a raczej przychodził powoli, stopniowo i po cichu. Niezauważalnie - dla mnie - zaczęłam oddalać się z każdą sekundą od Kogoś kto wielokrotnie uratował mi życie - dosłownie. Starałam się zadbać o każdego aprobatę, prawie każdego - zapomniałam, że najważniejsza opinia, z którą powinnam się liczyć, należy do Boga. Przez to moja kula u nogi - wszystkie emocje i myśli mi towarzyszące - tylko wydrążyła jeszcze głębszą dziurę w studni. Już wcześniej uważałam jako by była bez dna, ale wtedy nagle bezdenna studnia wydawała się jeszcze głębsza. Czemu od razu nie zauważyłam tego stanu, tego jak  bardzo oddalałam się od Boga?

 Jeśli i ty gonisz czas, stawiasz na pierwszy miejscu, coś lub kogoś innego niż Boga, niż relacje z tak realnym, prawdziwym i cudownym stwórcą jak On! Och... w takim razie gonisz wiatr, który przemija tak szybko, że nikt nie jest w stanie go zatrzymać, schwytać i ujrzeć. 
Sama się nadal łapię na takich zachowaniach, lecz zawsze staram się powrócić myślami do Pana Boga. On nie jest tylko Bogiem, jest przyjaciele i może być - a mam nadzieję, że już jest - twoim Tatą.

 Pamiętaj! Nawet gdy upadniesz na samo dno, czy do studni, w której - w twoim mniemaniu - tego dna brakuje, to wierz, że nie jesteś sam. Pan jest z tobą jeśli tylko tego chcesz i pomoże ci. Jedyne co ty musisz zrobić, to zaufać bezgranicznie i poddać się Bogu. 

 Ważne jest byś otrząsnął się ze swojego przygnębienia! - Ks. Ezdrasza 9;5

 Ufaj Mu w każdym czasie! 
Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz?













piątek, 21 kwietnia 2017

Teczka strachu.

 Gdy długo nie słyszę Bożego głosu czuję się zagubiona. Nie wiem, którą drogą mam iść, co dalej robić i najważniejsze, czy to, jest to czego Pan Bóg ode mnie oczekuje? -
inaczej mówiąc... za dużo pytań za mało odpowiedzi.


 Jakiś czas temu modliłam się by Pan Bóg dał mi się usłyszeć. Dosłownie czułam jak to pragnienie pali mnie w sercu. Rozbrzmiewało co dzień coraz głośniej! 
Tak tego pragnęłam! Miałam wrażenie, że od dawna Pan Bóg przestał do mnie przemawiać. I jak zwykle się myliłam... 
Od jakiegoś czasu powracam myślami do mojego "znikacza" - rzecz którą ukryłam głęboko w myślach, nie chciałam i nie chcę  o niej pamiętać - jest to swego rodzaju mój strach przed przyszłością.
 Zabawne jest gdy uczymy dzieci, że od problemów nie można uciec, schować się lub po prostu zamkąć oczy i udawać, że nas nie widać. Powtarzamy im, że muszą przezwyciężyć lęk, że nie wystarczy zamkąć oczy i zepsuta zabawka sama się naprawi. Ale! My sami jako dorośli robimy dokładnie to samo. Zakrywamy oczy i udajemy, że problem znika, nieprzyjemny temat został włożony do teczki pt. Chcę zapomnieć! Nie otwierać. - to zachowanie jest bardzo podobne do drzazgi wbitej w palec. Jeśli jej nie wyjmiemy, to ból, który ona nam sprawia co dzień będzie powracał na nowo i narastał, lecz gdy tylko odważysz się ją wyjąć - ból będzie, ale tylko chwilowy, po wyjęciu jej odczujesz ulgę, odetchniesz spokojnie bez ciągłej myśli, że ból powróci. 

 Nikt nie mów, że będzie łatwo, ale na pewno będzie warto! 
Jeśli twój "znikacz" wciąż i wciąż powraca i przewija się miedzy innymi myślami... Zastanów się czy to nie Pan Bóg do ciebie przemawia. Może chce byś zakończył dawny temat. Byś postawił/ła ostateczna kropkę.

Czy unikanie niekomfortowych dla nas tematów jest dobrym pomysłem? 
Czy nie lepiej stawić czoła lękowi? 
My mamy Boga, a Go nic nie przemoże. 
Zaproś Go by był z tobą podczas otwierania teczki, która wyłącznie na początku jest straszna, ale później przeradza się w najpiękniejsze zwycięstwo.

 Pan Bóg mówi, a my musimy nastawić słuch na jego szept.


 Jeżeli kiedykolwiek usłyszałeś Pana mówiącego do ciebie byś porozmawiał z przyjacielem o jego teczce albo przemówił bezpośrednio do ciebie i postanowiłeś postawić ostateczną kropkę, dziękuję! Nie jest to łatwa rozmowa ani przyjemna czynność, ale niezbędna...

Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz?

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Którą relacja powinna być pierwszorzędną?

 Ważne pytanie w życiu każdej kobiety - o która relacje mamy zadbać najpierw?
Większość małych dziewczynek marzy o księciu z bajki... Ach, ja też marzyłam o takim, lecz pewnego dnia się obudziłam z myślą ja wcale nie chce tego, nie chcę tego bajkowego życia, ono nie jest prawdziwe. Dopiero w tedy zaczęłam zrozumieć, że życie nie polega na układaniu go w bajkową historię.

 Życie nie jest bajką. Przestałam myśleć o każdym napotkanym chłopaku, z którym spędziłam dłuższą chwilę, jako potencjalnym moim księciu z bajki, a zaczęła się zastanawiać, czy moja relacja z Panem Bogiem jest wystarczająca. Czy mój fundament, którym jest relacja z Panem, jest odpowiedni i wystarczający. Przecież jeszcze nawet nie miałam 18 lat, a za wszelką cenę chciałam mieć pewność, że gdzieś tam jest "mój książę". Gdy już kończyłam metę, która z marzycielki o księciu z bajki, przerodziła się w myśl: Czy tak to ma właśnie wyglądać, czy ta myśl ma się stać mantrą?  Czy to jest najważniejsze? 

 Zawsze marzyłam by jak najszybciej wyjść za mąż... Lecz nie wiem czemu, w tedy narodziło się coś innego, nowego. Zaczęłam inaczej myśleć: Może powinnam zacząć od relacji z Bogiem, a nie od szukania potencjalnego męża? Przecież to Pan Bóg powinien być na pierwszym miejscu. W tamtym momencie zrozumiałam, że jeśli nie zacznę budować relacji z Panem, każda inna zacznie się bez pewności, że to Pan Bóg będzie tym kierował, a skończy się szybciej niż się zacznie.
 
 Dlatego drogie Panie, czy nie powinnyśmy najpierw zatroszczyć się o relacje z Nim, a nie z nim (z Bogiem, a nie z mężczyzną) - oczywiście odpowiednią relacje. Pana jest wspaniały i dla każdej z nas przygotował cudowny plan - dla każdej inny, odpowiedni.
 
 Wiem , że nie jest to łatwe. Wciąż jesteśmy ludźmi i nie raz możemy się pogubić po drodze, czy tez nagle stracić orientacje... Lecz jeśli tylko idziesz z Panem i chcesz by to On była twoim nawigatorem, to nawet jeśli się zgubisz On wciąż będzie z tobą i powie ci czy masz zawrócić z tej drogi, czy też jechać dalej, w którą stronę skręcić - prawo czy te drugie prawo... ;)

 Sama nie raz się gubię, dużo myśli przewija się przez moją głowę, ale wiem, że zawsze mogę iść do Pana, a on mi powie co mam robić. I tak naprawdę tylko w tedy czuję się bezpieczna, gdy wiem, że podjęłam decyzję zgodna z Bożym słowem.

 Bardzo mi na nim zależy, ale póki co wiem, że Pan mówi nie. O dziwo - jako buntowniczka słowa "nie" - na Jego (Boga) odmowę przystaje. Gdyż wiem, że On ma dla mnie plan idealny. Choć nie ukrywam, że nieraz jest ciężko, ale Pan jest wart by go wysłuchać...

 Jeśli wam też na kimś bardzo zależy, a Pan mówi nie i on (osoba na której wam zależy) nie chce iść za Panem, módlcie się o zbawienie (nawrócenie się) tej osoby. To największa i najlepsza decyzja jaką podejmiecie, podarunkiem... że szczerze chcecie by on należał do Pana, a nie do was.

 I pamiętajmy, my widzimy tylko cząstkę naszego przyszłego życia - resztę nam zasłania nasze "ja" i subiektywizm, co jest normalne gdyż jesteśmy ludźmi. Pan natomiast widzi wszystko od początku do końca i nawet jeśli się z nim nie zgadzacie, to uwierzcie... Pan nigdy was nie skrzywdzi, On nigdy nie da nam sytuacji, w której nie dałybyśmy sobie radę.

Bóg wie co robi! I chwałą mu za to.
Bądźmy Bożymi kobietami, oddanymi jemu!
Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz.

Moc modlitwy - rozmowa z najcudowniejszym Przyjacielem

  Moc modlitwy... Hmm...
Wiele osób się modli, niektórzy nawet z różańcem czy też regułkami. Jednak czy o to chodzi? Czy chodzi o to by modlić się słowami, których nawet nie rozumiemy? Słowami, które nie mają znaczenia? Po co się modlić byle by "odbębnić" swego rodzaju "obowiązek"? Po co?

 Modlitwa jest niczym innym jak rozmową. Rozmową z Kimś kto kocha nas najmocniej. nikt inny nie kocha nas tak ja ON. Wiem, że wiele razy rozmawiamy z kimś tylko dlatego, że przypadkiem się spotkaliśmy albo czasem po prostu wypada. Rozmowa z Bogiem (modlitwa), nie jest tego typu relacją. To coś innego, po prostu czujesz, że checz z Nim rozmawiać, potrzebujesz tego. Chcesz mieć z nim ciągłą i nierozerwalną relacje, bo gdy ci tego zabraknie... Wyczuwasz, że tracisz grunt pod nogami, jakiś traciła wszystko wszystko... Jakby nikogo nie było, poza tobą.
 Zawsze gdy zaniedbam rozmowę z moim najlepszym Przyjacielem, czuje pustkę, strach... Czasem sama nawet nie wiem co to jest - nieraz wydanie się być gorsze niż strach. Nagle do mojego świata, wkrada się ciemność, smutek i ból. Wszystko staje się inne, nieznane - nawet ja się zmieniam - jakbym nagle musiała przejść kilkaset mil sama w ponurym lesie, w którym wiem, że zaraz spotka mnie coś złego i ciągle nim idę, lecz nie sama z moim najgorszym wrogiem wrogiem, strachem. Nagle boje się wszystkiego, a w mojej głowie kłębią się różne myśli, których sama nie jestem w stanie zrozumieć. Dlaczego? Dlaczego sobie to robimy -  krzywdzimy siebie samych - po co zadajemy sobie tyle bólu? W końcu w naturze ludzkiej nie jest zapisane bycie masochistą, a jednak sprawimy sobie cały czas ten sam ból.

 Gdy widzisz, że twoja rozmowa z Panem Bogiem zaczyna "uciekać" z twojego terminarza i wszystko inne staje na pierwszy miejscu, a relacja z Panem jest jak przerywana linia... Uważaj! Jest możliwe, że coś innego niż Pan Bóg staje na pierwszym miejscu (a tylko On powinien tam być) nie oznacza to nic dobrego.

 Wiem, że mamy problem z uczeniem się na czyiś błędach, ale droga czytelniczko, czytelniku, proszę cię abyś nauczył się na moim błędzie! Nic na tym świecie, dosłownie nic ani nikt, nie jest warte przerwania rozmowy z tym wspaniałym Przyjacielem!
Możesz stracić wiele, ale Jego miłości do ciebie nigdy nie utracisz. To jest więcej niż miłość jaka jest w twoim pojmowaniu, To miłość, którą umiłował  nas Bóg - ona jest niezmienna i nigdy nie ustanie, nigdy!

 Dlatego proszę usłuchaj głosu Pana i zawsze odpowiadaj Panu: Mów Panie, bo sługa twój słucha. I nigdy nie przestawaj wołać - w dolinach smutku czy złości - i mówić do Niego. On zawsze cię słyszy, nawet gdy nie odpowiada. Nieraz musimy poczekać i nastroić nasz słuch na cichutki, delikatny szept Boga.

Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz.



Spojrzenie ku niebu

Czy już zawsze życie tak będzie wyglądało?  Zawsze CHCIAŁAM mieć zalatane życie, ale im dłużej takie oni jest, a relacje z innymi i pozornie...