Wydaje mi się, że ciężko jest nam iść za czymś ślepo, szczególnie w trudnych sytuacjach (np. gdy się boimy i dzieje się zbyt wiele nowych rzeczy w krótkim czasie). Gdy wszystko idzie nie po naszej myśli, ale nie tylko jedna rzecz... całe gromady.
Wyobraź sobie, że jesteś na wyspie, razem z tobą są wszyscy których kochasz (przyjaciele, rodzina itd.). Jest bardzo gorąco, czujesz się bezpiecznie... już dawno się tak nie czułeś. Nagle masz wrażenie, że słońce zanika, jest coraz ciemniej i odczuwasz lekki nieprzyjemny powiew wiatru. Wszystkie bliskie Ci osoby zaczynają znikać, odchodzą dalej by wykonywać Bożą wolę. Z jednej strony się cieszysz, bo są szczęśliwi i robią to co mówi im Pan, ale odchodzi ich coraz więcej, aż w końcu zostajesz sam... zostajesz tylko ty. Nie ma nikogo poza tobą. Myślisz, że to już koniec zmian? Oj nie, to dopiero początek! Chwilę później myślisz sobie: Dobrze, że jest chociaż wystarczająco ciepło, tylko to mi pozostało. Nie, niestety, w jednym momencie czujesz jakby ktoś wylał na ciebie kubeł zimniej wody, a to nie wszystko... Zza lasu dochodzi cichy szept mówiący spokojnym, łagodnym i miłym głosem: Chodź do mnie, ja ci pomogę przez to przejść, nie jesteś sam. Zaufaj mi. Co zrobisz?
Jedyne co Ci przychodzi do głowy to, to że jest to szaleństwem, nikogo nie widzisz, a iść za Jego głosem? Las się wydaje mroczny i straszny, boisz się co jeszcze może cię spotkać.
To wszystko jest ponad moje siły - powtarzasz w głowie - przecież jestem sam. Nie ma nikogo bliskiego wokół mnie, oni mają własne życie nie mogę im przeszkadzać! Co zrobić? Pójść w ciemno zaufać głosowi, który mnie woła? Czy lepiej pozostać w tym miejscu, w którym jestem?
To pytanie zadaje sobie już jakiś czas. Za każdym razem gdy dzieje się coś, co wydaje się być ponownie ponad moje siły wołam do Pana Boga: Boże o co chodzi tym razem, czemu znów to jest takie wielkie? Boje się, nie wiem co dalej się kryje. Boje się, naprawdę się boje! Nie chcę zostać sama z tak wielką rzeczą!
Ach... Pan to wszystko wie, jest wspaniały. Po mimo, moich wielu wołań, że coś znów jest większe ode mnie (a przynajmniej na dany czas tak mi się wydaje) Pan Bóg po chwili daje mi ukojenie i przekonanie. Przecież to On ma nad ty wszystkim władzę, On wie co robi ja widzę tylko ciemny ponury las. On widzi co jest za tym lasem... słońce, ciepło, spokój. Jedyne co muszę zrobić to pójść za nim, tylko tyle by się wydawało, a nawet tak prosta rzecz może przysporzyć tyle strachu i problemu.
Powinniśmy podziękować Bogu za Jego cierpliwość i miłość do nas. Boje się tak wielu rzeczy i prawie za każdym razem wołam do Niego, że ponownie coś jest ponad moje siły... przecie Pan Bóg mówi w swoim słowie, iż nie da nam Pan żadnej próby ponad nasze siły. Wierze w to, ale często o tym zapominam, a dobrze jest abyśmy NIGDY o tym nie zapominali.
Mam nadzieję, że nauczycie się na moich błędach i nigdy o Nim, ani o Jego obietnicach nie zapomnicie. Chwała Panu, za wszystko co nam daje. Nauczmy się Go wielbić w każdy czas, dogodny czy niedogony. I najważniejsze NIGDY, PRZENIGDY NIE ZAPOMNIJ, ŻE BÓG CIĘ KOCHA I JEST Z TOBĄ.
Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz.