Często wyłączam się w czasie rozmów, nawet z najbliższymi i wołam do Pana...
-Boże chciałabym, żebym było inaczej niż ty mówisz, może tym razem zróbmy po mojemu.
Pan Bóg odpowiada natychmiastowo.
-Nie. Ja wiem co jest dla ciebie dobre i kiedy. Widzę daleko więcej niż ty. Posłuchaj mnie, jestem twoim tatą, kocham cię.
W takim momencie, teoretycznie, powinnam się zezłościć i tupać nogami, ale nie... To boli, gdy czegoś pragnę i wiem, że Bogu się to nie podoba, nie zgadza się z tym albo to nie jest odpowiedni czas. Jednak mam w tym pokój, bo wiem... wiem, że On mnie kocha i ma dla mnie coś wspanialszego, cudowniejszego. Po pewnym czasie nawet zdaje sobie sprawę, że nie jestem na to gotowa albo, nie jest to dla mnie dobre czy też wiem ,że Panu Bogu się to nie podoba. Dość często jednak moje myśli są zaabsorbowane wieloma rzeczami, a nie samym Panem Bogiem. Dlatego zastanawiam się czy gdybym nie miała nic, to czy Bóg by mi wystarczył, czy relacja z Nim byłaby dla mnie wystarczająca? Gdybym nie miała nic: rodziny, przyjaciół, tak wielu par butów, tylu ubrań, pieniędzy... to czy sama relacja z Nim by mi wystarczyła? Łatwo to sprawdzić, wystarczy, że wyobrażę sobie, że mam wszystko i o wiele więcej, ale nie mam Boga? Czy czułabym się dobrze? NIE!!! Nic nie jest warte aby dla tego porzucić najwyższego i jedynego Boga. Moim szczęściem być blisko Boga. W Nim mam wszystko. On jest dla mnie wystarczający, chcę Go wielbić i iść za Nim do końca moich dni. To moje największe marzenie, marzenie, które może się spełnić. Zależy to tylko ode mnie.
Wam życzę tego samego, by waszym marzeniem było iść za Panem w każdy czas, a szczęściem bycie blisko Niego. Czy to dogodny czas czy też nie.
Fanka nieznajomego, a może ty już Go znasz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz